Prowadzenie

Prowadzenie

Każdy z nas ma w sobie świętego przewodnika.

Kogoś, kto zna wszystkie odpowiedzi, kogoś, kto osiągnął mistrzostwo we wszystkich dziedzinach, z powodu setek lat lekcji na ziemi.

Kogoś, kto doświadczył tak wiele dobra i zła, że zrozumiał w pełni prawdziwą esencję istnienia. Tego, że cała ta walka tak naprawdę nie istnieje. To my nadajemy jej znaczenie, to my ludzie wprawiamy ją w ruch swoimi wierzeniami, w to co jest.

Kiedy jednak wsłuchamy się w siebie, wyłączymy na chwilę biały szum umysłu, znajdziemy tam świętą obecność. Będzie tam trwała niewzruszona naszą historią człowieka i naszymi lękami. Nie oceni nas w żaden sposób. Za to będzie otwarta i spokojna, cierpliwie czekająca na wyłonienie. Łagodna, a jednocześnie tak pełna godności i wielkości, że czapka spadnie nam z głowy z wrażenia.

Każdy z nas nosi głęboko w sobie nieśmiertelną duszę. Pomagamy jej doświadczać naszymi ludzkimi rękami, pomagamy jej w zbieraniu informacji – aby w pełni doznać odpowiedzi na pytanie- kim jestem?

Kiedy to się dokona, kiedy wszystkie potrzebne nam jeszcze historie wypełnią czarę, staniemy się jednością. Zasłona niewiedzy opadnie i przypomnimy sobie wszystkie doświadczenia duszy. Naszą świętą esencję, z którą przyszliśmy tu na ziemię, nie raz, nie dwa razy, lecz dla tysięcy doświadczeń, za każdym razem w innej konfiguracji, za każdym razem odsłaniając się troszkę bardziej.

To właśnie spotkało mnie, dlatego o tym piszę.

Kiedy miałam niespełna trzynaście lat, moja dusza ukazała mi się, kiedy przechodziłam przez ulicę w środku miasta. W centrum Oświęcimia, które zdążyło wcześniej przyjąć swoją ciemność, aby teraz zrobić miejsce światłu. Młoda buntowniczka, zagubione dziecko, które miało tak wiele pasji, aby odkrywać, nagle zatrzymało się na skrzyżowaniu dróg, doznając obejmującej wszystko obecności duszy. Moje zdziwienie i zaskoczenie, zostało w pełni przykryte wielkością, którą poczułam. Ciężko to oddać słowami, ale wyglądało to tak, jakby całe moje czucie, dostrzegło coś niewyobrażalnie nieskończonego, mądrego, świętego, przed czym chciałam uklęknąć. Tak ukazała mi się moja dusza, zamknięta szczelnie w moim ciele.

W cieniu jej wielkości poddałam się bez zastanowienia, gdyby poprosiła, oddałabym jej moje życie w jednej chwili. Chciałam to zrobić. Jednak to nie było potrzebne. Jak się później okazało, miałyśmy zbudować w tym życiu most do siebie, abym mogła widzieć jej oczami i aby moja dusza mogła przemawiać moimi ustami. Abyśmy w końcu, po tylu wspólnych doświadczeniach scaliły się w jedność i tym samym zakończyły ludzką wędrówkę po ziemi.

Dziś prawie potroiłam swój wiek, od tamtego pamiętnego wydarzenia. Widzę więcej niż kiedykolwiek, czuję więcej, niż wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek będzie można czuć tu na ziemi, podróżuję swoją świadomością, pamiętam swoje wcielenia, dostrzegam inne wymiary i to nadal się rozwija.

Szczęśliwie jestem połączona z moją duszą i zrealizowana, a jednak nadal ludzkie historie od czasu do czasu próbują mnie wciągnąć swoją zapalczywością. Czasem jeszcze z tym tańczę, innym razem machnę ręką i śmieję się do ludzi, którzy nadal chcą grać w grę dualności. Widzę ją, dostrzegam ją we wszystkim co istnieje, dlatego już mnie wiąże. Wyszłam poza i wiem, że wszyscy możemy tego dokonać. Wszyscy razem i każdy z osobna.

Jedyne, co mamy zrobić to powiedzieć temu TAK. Otworzyć się i przyzwolić na to połączenie.

Każdy z nas ma w sobie ukrytego świętego przewodnika.

Może to już czas, aby dać mu się poprowadzić?

Ania ze Szkołyduchowosci ❤

Obrazek autorstwa Emily Kello

😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót do góry