Nowa Ziemia nie będzie oddzielona, będzie niewidoczna.

Nowa Ziemia nie będzie oddzielona, będzie niewidoczna.

I to jest ok, bo tu każdy tworzy swoją rzeczywistość.

W umysłach świadomych ludzi narosła legenda, że oto tu, na naszej ziemi i za naszego życia nastąpi rozdwojenie. Ziemia podzieli się na dwie ziemie. Tą świadomą, która wchodzi w wyższe wibracje, i tą, która chce zostać mniej świadoma i nadal grać w gry ego.

Jednak z mojego doświadczenia wynika, że nic takiego się nie wydarzy.

Moment resetu, moment 0.

To dualny umysł tworzy oddzielenie i rozdzielenie, bo nie potrafi wyjść poza. Owszem, będziemy w innych miejscach świadomości, ale tworząc Nową Ziemię, będziemy tu, zanurzeni po uszy w tym dualnym świecie, oraz będziemy dla niego niewidoczni, ponieważ dla nas ten świat nie będzie istniał tak samo. Bo to już jest.

W momencie realizacji zobaczyłam grę dobra i zła, która prowadziła moje życie, aż do momentu 0. W tej chwili resetu zobaczyłam, jak moja gra – coś, co działo się we mnie, coś, co mnie prowadziło – tworzyła wydarzenia, które rzutowały na każdą chwilę mojego doświadczania.

Gra dualizmu – iluzja oddzielenia.

Wszystko, co zrobiłam, powiedziałam, tworzyłam, to była zawsze gra w dualizm, bo tylko to znałam. I ta gra tworzyła dobrych i złych, ofiary i katów, zrzucanie odpowiedzialności, tworzenie winnych, lecz przede wszystkim – tworzyła oddzielenie.

To oddzielenie pozwalało mi wierzyć, że coś poza mną tworzy moją rzeczywistość. Że historia, którą przeżył mój człowiek, to koleje losu, to perypetie pełne ludzi, z którymi musiałam walczyć o siebie, pełne sytuacji, przez które musiałam upadać, cofać się i budować siebie znowu i znowu na nowo. Pozwoliło mi to uwierzyć, że to ONI, ktoś tam na zewnątrz, nie JA, tworzą te wszystkie sytuacje, z którymi musiałam się zmagać.

Do czasu.

Kiedy po wielu latach wybierania prawdy wzięłam odpowiedzialność za najtrudniejsze swoje historie, największe i najdotkliwsze rany, pojawiła się przestrzeń na śmierć ego. Całkowicie pogrążona w rozpaczy, pozwoliłam sobie na zrozumienie, że to wszystko tworzę JA. Bez uciekania. I każda z sytuacji, która mi się przytrafiła, została z jakiegoś powodu stworzona przeze mnie i płynęła z tego, co mam w sobie.

I to nie było łatwe.

Przez trzy dni moi bliscy i ja przeżywaliśmy moje załamanie nerwowe. Patrzyli, jak płaczę bez opamiętania, jak moje łzy lały się po mojej twarzy, a słowa prawdy – choć bardzo niewygodne dla umysłu człowieka – wypływały, jedno zdanie za drugim, bez żadnych granic, bez przejmowania się tym, czy wypada, czy nie. Po prostu się działo.

Śmierć starej identyfikacji – punkt 0.

To były trzy najbardziej niezwykłe dni mojego życia. Kiedy byłam jakby obserwatorem mojego zachowania, słuchaczem tego, co wypowiadam na zewnątrz, bez żadnego zastanawiania się. Po prostu w tu i teraz. Cała prawda.

Kiedy zdecydowałam, że niczego, ale to niczego, nie chcę już ukrywać przed samą sobą, po tych trzech dniach mój człowiek zmartwychwstał. Nastąpił punkt 0. Śmierć starej identyfikacji.

Połączenie człowieka i duszy.

Kiedy rano wstałam, wszędzie tam, gdzie spojrzałam, widziałam sączącą się grę dualizmu, która jest od urodzenia wszyta w nasze doświadczenie.

Zobaczyłam w retrospekcji całe moje życie, każdą decyzję, każde spotkanie, każdą relację międzyludzką, a przede wszystkim – relację z samą sobą.

Gra dualizmu była jak magiczna czerwona nitka – jej energia działała przeze mnie, krępując moje ruchy lub popychając mnie w sytuacje pełne dramatu, dosłownie go kreując.

I wiecie co? Nigdy wcześniej tego nie widziałam!

A później zobaczyłam to wszędzie.

Z utrzymującym się stanem błogości w ciele wyszłam do świata i zobaczyłam tę grę WSZĘDZIE. W ludziach na ulicy, w moich znajomych, w mojej rodzinie, w konfliktach na świecie, w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wszyscy w to grali!

Gdy poszłam do pracy i pewnego dnia bardzo poczciwy mężczyzna zaczął na mnie krzyczeć z jakiegoś błahego powodu – zamiast być graczem, zobaczyłam energię. Czerwoną nić, która go skręca, powodując konwulsje. Zobaczyłam jego problemy, jego niepokój i presję, którą zbierał od całej rodziny.

I przyszło do mnie neutralne AHA.

On przestał krzyczeć jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

I wtedy zobaczyłam jeszcze więcej.

Zrozumiałam, że TA ziemia zawsze miała być dualna. Że to jest jej cel i możliwość szybkiego i intensywnego doświadczania dla nas. I to jest OK. NEUTRALNE.

I że tak jak ja, tak i miliony innych ludzi, chce jeszcze pograć. I to jest ok, bo tak wybierają.

Bo tu każdy ma okazję do wyboru swojego losu i swojej gry.

A ja przestałam grać.

I to zmieniło mnie i moje kreacje.

Rozpoznałam to, co było wcześniej dla mnie niewidzialne.

I kiedy o tym opowiadam innym, oni czasem przestają mnie słyszeć.

Tak samo jest z nakazami i zakazami – istnieją, jeśli chcę w nie grać. A jeśli nie chcę, wtedy rzeczywistość „rozszerza się” i to, co było „zakazane”, staje się możliwe.

Nowa Ziemia nie będzie oddzielona, będzie niewidoczna.

Dokładniej to wyjaśnię w kolejnym wpisie. Może go przeczytasz, a może nie. I to jest ok.

Z miłością,
Ania Budzowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót do góry